Megalomania to słowo-klucz, które idealnie definiuje marketing każdej firmy produkującej samochody. We wszystkich reklamach auta są tak chwalone, że praktycznie z miejsca chce się iść do banku wybrać pieniądze i lecieć do najbliższego salonu. Na szczęście, jedyna rzecz, jaka mnie hamuje to fakt… że nie mam aż tylu pieniędzy… Fantastyczne, niesamowite, najlepsze to tylko niektóre z przymiotników opisujących „rewelacyjność” sprzedawanego pojazdu. Ostatnio w ręce wpadł mi prospekt nowego Forda B-Max, który ma być, i tu cytuję: „wygodny, funkcjonalny, bezpieczny, doskonale się prowadzi, doskonale wykonany” oraz ma dać nam „wiele powodów do osłupienia”. Spoty telewizyjne tez nie pozostawiały złudzeń: ten samochód jest genialny. Cóż, jest tylko jeden sposób, aby się o tym przekonać: zapraszam do testu B-Max’a. Wygląd Ford B-Max to przedstawiciel małych MPV, czyli jest czymś w rodzaju minibusika. Krótki, wąski oraz stosunkowo wysoki B-Max osadzony jest na płycie podłogowej Fiesty i przypomina nieco swojego większego brata C-Max’a. Ten zaś z kolei przypomina znowu jeszcze większego brata S-Max’a, który to jest nieco usportowionym modelem Galaxy… Uff, wiem, że to zawiłe, ale wystarczy wyszukać w Internecie jak wyglądają poszczególne modele i od razu zrozumiecie o co mi chodzi. B-Max został zaprojektowany według odświeżonego stylu Kinetic Desing, którego Ford używa od kilku lat we wszystkich swoich modelach. Przód to urodziwa buźka z „uśmiechem” – dużym grillem umiejscowionym na dole zderzaka, natomiast tył to głównie powykrzywiane światła oraz odsłonięte prowadnice na przesuwane drzwi. W sumie ciekawe czy nie dałoby się ich jakoś przysłonić czymś w rodzaju rolety, wtedy auto wyglądałoby jeszcze lepiej. Jednak B-Max, pomimo swojej „busowatej” bryły wciąż wygląda dynamicznie i świeżo. Wnętrze „Po otwarciu drzwi” przeważnie tak zaczynam wstęp do opisu środka auta. Jednak przy Fordzie B-Max zrobię to trochę inaczej, bo i sposób otwierania jest odmienny. Wszystko za sprawą zamontowania przesuwanych tylnich drzwi i zrezygnowania ze słupka B. Teraz dostęp do środka jest bardzo łatwy, a do tego efektowny. Auto z otwartymi zarówno przednimi jak i tylnymi drzwiami wygląda naprawdę obłędnie. Wszystko to nazywa się Easy Access i tym razem nazwa idealnie pasuje do opisanego gadżetu. Pomimo bardzo małych wymiarów zewnętrznych (4077 mm długości) w środku jest zaskakująco dużo miejsca. Powiedziałbym nawet, że jest bardzo, bardzo dużo miejsca. Wycieczka w 4 dorosłe osoby, każda o wzroście 190 cm to żaden problem, miejsca jest dużo zarówno na głowę, jak i na nogi. Pozycja za kierownicą jest również wygodna, tutaj duża zasługa idealnie zaprojektowanego podłokietnika, z którego praktycznie nie trzeba odrywać łokcia żeby zmieniać biegi czy trzymać kierownicę. Nie powinno być również problemów z zapakowaniem się: bagażnik o pojemności 314 litrów w zupełności wystarczy. Cała tylna kanapa plus opcjonalnie fotel pasażera możemy złożyć na płask co daje nam ogromną przestrzeń załadunkową, do której mamy ułatwiony dostęp dzięki odsuwanym drzwiom. I pomyśleć, że auto jest oparte o malutki miejski samochodzik, jakim jest Fiesta. Silnik i właściwości jezdne Do tej pory oceniałem B-Maxa w prawie samych superlatywach. Niestety, pod maską testowego egzemplarza znalazł się wolnossący silnik o pojemności litra legitymujący się mocą 90 KM. Cóż, silnik może nie jest za słaby, jednak przez jego charakterystykę jazda autem jest dość uciążliwa. W celu szybkiego ruszenia bądź wyprzedzenia trzeba je mocno wkręcić na obroty, co znacząca wpływa na spalanie. Przy normalnej jeździe w trasie nie powinno ono przekroczyć 6 litrów, a w mieście 9. Nie jest to może bardzo dużo, jednak auto z tak małym silnikiem powinno palić troszeczkę mniej. Dużą zaletą tej jednostki jest natomiast jej nienaganna kultura, który przy równej jeździe jest praktycznie niesłyszalna. Dla przykładu przy prędkości 120 km/h w kabinie panuje niemal idealna cisza i to mimo zastosowania 5-biegowej skrzyni biegów. Na szczęście, w ofercie jest silnik roku 2012: EcoBoost o mocy 100 albo 125 KM. Moc może niewiele większa, ale dzięki zastosowaniu turbo o niebo lepsza elastyczność, a spalanie na takim samym, a nawet niższym poziomie (nie trzeba mocno wciskać pedału gazu, żeby wyprzedzić). Prowadzenie auta, jak przystało na samochód z logiem Forda, jest bardzo dobre. B-Max’owi nie straszne są wyboje jak i szybkie zakręty. Samochód zachowuje się pewnie, nie wychyla się za bardzo ani nie podskakuje. Na szczególną pochwałę zasługuje świetnie zestrojona skrzynia biegów z dość krótkim jak na ten rodzaj samochodu skokiem lewarka oraz fantastycznie płynnie chodzącym sprzęgłem. Autem praktycznie nie da się zrobić tak zwanego „kangurka” podczas startu. Świadomość tego, że w aucie brakuje słupka B, co może wpłynąć negatywnie na bezpieczeństwo, nie dawała mi spokoju. Na szczęście, międzynarodowe testy euro NCAP poprawiły mi humor: 5/5 gwiazdek mówi samo za siebie. Brawo. Ponadto B-Max został wyposażony w nowatorski system Active City Stop, który ma za zadanie zapobiec lub zredukować do minimum kolizje przy małych prędkościach. Podsumowanie Muszę przyznać, że początkowo mocno sceptycznie podchodziłem do tego samochodu. Jakoś nie mogłem sobie wyobrazić, że można stworzyć przestronne auto na płycie podłogowej małej Fiesty. Na szczęście myliłem się. Ford B-Max to świetne auto posiadające zaskakująco dużą ilość zalet. Przestronne, ładne, wygodne, a do tego funkcjonalne – wszystko o czym zapewnia producent sprawdziło się. Samochód wydaje się być dopracowany pod każdym względem. Idealne pasuje do młodych ludzi, którzy chcą się wyróżnić, jak i dla małych rodzin. Niestraszne jest mu ani miasto ani trasa. W końcu nie bez przyczyny został wybrany do finału międzynarodowego konkursu na najlepszy samochód roku 2012 Car of the Year. Niestety, za tak dopracowany samochód Ford każe sobie dość słono zapłacić. Podstawowa wersja kosztuje 58 900 zł, co w porównaniu do większego brata C’Maxa jest ceną tylko o 2900 zł mniejszą (cennik C-Max’a startuje od 61 800 zł). B-Max z prawie pełnym wyposażeniem, takim jak w teście kosztuje 83 000 zł. Cóż, mimo wysokiej kwoty, jaką nam przyjdzie zapłacić wciąż uważam, że jest to auto, które warto wziąć pod uwagę. DANE TECHNICZNE Ford B-Max Duratec Titanium Silnik / Pojemność benzyna / 1388 cm3 Układ / Liczba zaworów R4 / 16 Moc maksymalna 66 kW (90 KM) / 5750 obr/min Moment obrotowy 128 Nm / 4000 obr/min Zawieszenie przód Kolumny MacPhersona Zawieszenie tył Belka skrętna Napęd przedni Skrzynia biegów manual, 5 biegów Prędkość maksymalna 171 km/h Przyspieszenie 0-100 km/h 13,8 s Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 8,7 / 5,8 / 7,3 Długość / Szerokość / Wysokość 4077 / 1751 / 1604 Rozstaw osi 2489 Masa własna / Dopuszczalna 1200 / 1745 kg Bagażnik w standardzie 314 l Bagażnik po złożeniu siedzeń 1386 l Pojemność zbiornika paliwa 48 l EKSPLOATACJA I CENA Gwarancja mechaniczna 2 lata bez limitu kilometrów Przeglądy co 20 Cena wersji podstawowej 58,900 zł Cena wersji testowanej 83,000 zł Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!
xemNR2k. 218 62 476 84 125 191 439 79 266